|
www.malaksiaznica.fora.pl Małe forum na którym użytkownicy umieszczają swoje powieści
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kacper5
Administrator
Dołączył: 21 Wrz 2010
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:07, 22 Wrz 2010 Temat postu: Przygody Kapitana Mirmiła |
|
|
Przygody Kapitana Mirmiła
autor: kacper5
Rozdział 1
Wybór Kapitana
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce, kiedy powstało imperium Mirmił jedną z pierwszych rzeczy, które musieli zrobić był wybór kapitana. Wybór tegoż osobnika nie poszedł łatwo, Mirmiłowie prowadzili wojnę, a więc potrzebowali kapitana silnego, odważnego i przede wszystkim inteligentnego, który był by wstanie pomóc w walce świeżo powstałemu imperium. Było 5 głównych kandydatów, którym udało się wygrać w kwalifikacjach wstępnych: Mirmił Kasztelan, Siergiej Zabójcow, Franc Igraszkow, Dorenow Intuklik i Marian Renckowski.
- Czy rada zebrana - powiedział prezydent RM (Republiki Mirmiłów)
- Oczywiście, panie prezydencie - odpowiedział przewodniczący rady - Wszyscy jurorzy i członkowie wyższych sfer na miejscach
- A więc dobrze. Zaczynajmy.
Kandydaci byli już w sali. Czekali tylko na przyjście prezydenta i przewodniczącego rady. W sali było słychać charakterystyczny dźwięk otwierania drzwi.
- Witam szanownych kandydatów. Nazywam się Luke Wyższosferos i będę was egzaminował - powiedział przewodniczący rady. - Na początek egzamin teoretyczny, czyli jak, gdyby sprawdzian z wiedzy o ustawach, przepisach, teoriach i prawach kapitana. W teście znajdzie się także parę pytań sprawdzających wasze IQ. Macie czas 1h. A, więc gotowi ? Czas start!
Czas upływał szybko. Widać było pot na czołach kandydatów. W końcu czas się skończył i odbył się głośny krzyk egzaminatora.
- Stop ! Oddajcie mi kartki. - Panie prezydencie, czy widzi pan już swojego faworyta ? - dorzucił odwracając się do obecnego władcy
- Hmm. Na razie najbardziej podoba mi się Dorenow. Taki zdecydowany. Ale patrzcie na tego Mirmiła! Może nosi imię ojca założyciela, ale taki, taki młody jakiś.
- Oj, panie prezydencie poczekajmy na wyniki testu ,w tedy się okaże.
W końcu przyszedł czas na sprawdzian fizyczny. Kandydaci mieli do wykonania 5 zadań fizycznych. Z pierwszym - torem przeszkód wszyscy poradzili sobie bez trudu. Z drugim - labiryntem, było trochę trudniej. Jako pierwszy przeszedł go Franc, wdrapał się, po prostu na ściany i przeszedł go górą. Jako drugi - Mirmił przechodząc tradycyjnie bez oszustw. Reszta doszła po dłuższym lub krótszym czasie, ale nie cała Marian się, po prostu zgubił. Po tym incydencie zupełnie stracił szansę zostać kapitanem. Trzecie zadanie - przejście pola minowego także sprawiło problemy. Dorenow, po prostu przebiegł przez nie do końca miejscowo umazany farbą, którymi były wypełnione miny, Siergiej chciał zrobić tak samo, lecz wbiegł prosto na minę i cały w farbie musiał opuścić miejsce prób. Mirmił rozgryzł kod umiejscawiania min i suchy jak łezka przeszedł na metę, a Franc, po prostu poszedł za, nim. W czwartym zadaniu musieli niczym pradawny rycerz Jedi, wejść do budynku i w mniej niż 10 sek. znaleźć kryształ i wyjść. Mirmił z Dorenowem zrobili, to, ale Franc okazał się łamagą i na początku nie mógł znaleźć kryształu, a potem, po prostu się przewrócił. Piąte zadanie było proste. Trzeba było tylko znaleźć skarb chodząc z mapą
Po tych zadaniach zostali tylko Mirmił i Dorenow.
- I co panie prezydencie? - powiedział Luke. - Został tylko ten ,,żółtodziób''
Mirmił i pana ulubieniec Dorenow. Test wskaże kapitana.
Uczestnicy oczekiwali w sali na ostateczny werdykt. Patrzyli na egzaminatora siedzącego przy biurku niedaleko nich z wielkimi oczami. ,,Kto wygra'', ,,Kto stanie się kapitanem'' - myśleli. W końcu egzaminator się podniósł.
Powiem, to szybko i bez boleśnie - powiedział. Naszym kapitanem zostaje...Mirmił Kasztelan ! - Gratulacje! Napisałeś test nie tylko lepiej od Dorenowa, ale i NAJLEPIEJ.
Brawa rozlegały się jeszcze długo, a nasz Mirmił dzięki różnym źródłom informacji stał się sławny. Całą jego rodzina cieszyła się z tego, że będzie kapitanem.
No, wybór kapitana już za nami. Teraz czeka nas tylko śledzenie dalszych przygód jego i całego imperium.
Koniec części 1
Rozdział 2
Zemsta Dorenowa
Po dość długim czasie walki z biurokracją Mirmił mógł wreszcie odpocząć. Musiał przecież złożyć wszystkie kwitki (z czym łatwo nie było) i podpisać różne zobowiązania w urzędach rozrzuconych po całym mieście. Mirmił nie był majętnym sporoninem. Miał małe mieszkanko w niezbyt bogatej dzielnicy i stary samochód z roku 6987. Cieszył się powrotem to domu straszliwie, lecz odpoczynek nie trwał długo. Zaraz do Sporcina zaczęła się zjeżdżać cała jego rodzina i znajomi którzy chcieli pogratulować mu sukcesu. Byli to wujkowie, ciocie, dziadkowie, koledzy z przedszkola, szkoły, gimnazjum, uniwerku a nawet tacy, których nie znał, ale po prostu chcieli mu pogratulować. Lecz kiedy zaczął zbliżać się wieczór wszyscy porozjeżdżali się do swoich domów. Mirmił miał w końcu czas dla siebie.
-Puk puk – rozległo się w pokoju. Nasz bohater nie chciał otworzyć, ale pukanie było tak natarczywe, że musiał w końcu ulec natrętowi.
- Kto tam – odpowiedział Mirmił.
- To ja Dorenow. Chciałem tylko pogratulować ci zwycięstwa – odparł Dorenow.
Kiedy Mirmił usłyszał że to jego konkurent, a nie kolejna ciocia Zozia czy Ziutek ze żłobka od razu mu otworzył.
- Witaj! Przepraszam że ci wcześniej nie otwierałem drzwi, ale wiesz. Miałem ciężki dzień.
- Nic nie szkodzi. Przyszedłem ci pogratulować i zaprosić cię do restauracji ,,Old Republic’’
juro wieczorem o 21.00, przyjdziesz ? – spytał zachęcająco Dorenow
- Oczywiście. Ale myślałem że ta restauracja jest otwarta tylko do 20.00. – odparł ze zdziwieniem Kasztelan.
- Masz rację. Ale przedstawiłem im argument, dzięki któremu możemy o 21.00 przyjść sobie i spokojnie posiedzieć sami.
- A jaki to argument. – spytał Mirmił.
- Dowiesz się w swoim czasie – odparował i wyszedł z domu Mirmiła.
Nadszedł czas spotkania. Mirmił był trochę zdziwiony aroganckim zachowaniem swojego kolegi, ale myślał że to nic groźnego. Jeszcze nie wiedział jak bardzo się mylił.
Mirmił zbliżał się już do restauracji. Prawie nikogo nie było w środku. Tylko jedna samotna postać siedziała przy stoliku. To był Dorenow.
- Witaj – powiedział Mirmił podchodząc do Dorenowa. – Zamawiamy coś ?
- Nie. – odrzekł. – Przecież widzisz że nikt nie stoi przy ladzie. Barmani i kelnerzy już dawno poszli do domu.
- Ale mówiłeś że zrobiłeś tak aby restauracja była otwarta specjalnie dla nas. – powiedział z niedowierzaniem
- Błąd. Ja powiedziałem że będzie OTWARTA. W końcu musieli się zgodzić w końcu zagroziłem im wysadzeniem restauracji.
- Hej. To, to był ten argument. Chciałeś mnie złapać w pułapkę.
- Wow. Gratuluję dedukcji Watsonie. CHŁOPCYY !
Po tym okrzyku do Sali wparowało 10 uzbrojonych gwiezdnych komandosów, którzy spętali Mirmiła i wrzucili do stojącej w pobliżu ciężarówki i zamknęli ją.
- Ty, ty jesteś szpiegiem ! –wykrzyczał jeszcze przez okno Mirmił – Tylko jakiego imperium?! Jakiej cywilizacji?!
- Ha, ha, ha ty nędzny kapitanku, nie spodziewałeś się takiego zwrotu akcji prawda. – syknął przez zęby Dorenow. – I jeszcze chcesz poznać nazwę imperium dla którego pracuję. Zapomnij. Teraz nareszcie mogę ujawnić swoje prawdziwe oblicze.
- Ale dlaczego mnie porywasz? - spytał Kapitan. - W końcu jestem jak to powiedział prezydent: żółtodziobem..
- Mój władca twierdzi co innego. Twierdzi że pojmanie ciebie jest jednym z dobrych kroków zawładnięcia tą nędzną planetą, i całym tym nędznym imperium. Zresztą, z mojej strony to zwykła nienawiść do ciebie że wgrałeś ze mną, inteligentliejszym, sprawniejszym i przede wszystkim lepszym. Adios Amigo. – rzucił ironicznie na pożegnanie. - Ja zostaje tutaj. Szpiegować was dalej.
Po tych słowach ciężarówka z Kapitanem i pilnującymi go komandosami ruszyła i pojechała na obrzeża miasta. Do starego, nieczynnego już lotniska. To tu wylądował starek który miał przetransportować go na planetę obcego imperium.
- Ruszaj się żmijo. – syknął komandos do naszego Kapitana kiedy przesiadali się na statek kosmiczny. – Nie mamy zbyt wiele czasu. Nasz pan chce żebyś tu był jeszcze dziś.
- A co mu tak spieszno – pomyślał.
Na miejscu byli gdzieś tak już nad ranem. Naszego bohatera nie dostarczono do ,,pana’’ komandosów, lecz do przytulnej celi której miał czekać aż pan go przyjmie.
- Co to ma znaczyć – myślał Mirmił. – Czemu mnie porwali. Co mam dla nich znaczyć. Nie mam siły dziś już na myślenie. Prześpię się i ,,poczekam na swoją kolej’’.
Koniec części 2
Rozdział 3
Spotkanie
Godz. 18.00 czasu sporiańskiego. Do celi Mirmiła wpadło 5 napakowanych żołnierzy.
- Wstawaj robaku! – ryknął jeden z nich – Nasz pan oczekuje cię w swoim gabinecie.
- Nareszcie dowiem się kim jest ,, pan’’ i co to za imperium. – pomyślał i wstał z pryczy. – Jestem gotowy do wyjścia – rzucił – Idźmy więc.
Żołnierze założyli jeszcze na wszelki wypadek kajdanki naszemu Kapitanowi, aby nie mógł stworzyć sobie dogodniej sytuacji do ucieczki. Trasa wiodła przez wiele tajemniczych korytarzy. Zawsze kiedy wchodzili na skrzyżowanie takowych, jeden z wojaków, którzy konwojowali Mirmiła sprawdzał korytarze; czy aby na pewno nie ma w nich oddziału żołnierzy który mieli by odbić Kapitana. W końcu doszli do gabinetu.
- Tu cię zostawiamy. – powiedział jeden z żołnierzy ściągając mu kajdanki. – Szef chce cię widzieć na osobności. Tylko bez żadnych sztuczek.
- Ok, ok. Już wchodzę.
Kapitan Mirmił wszedł do biura tajemniczego ,,pana’’. Nie było to zwykłe biuro takie jak mają urzędasy w Sporęcinie. To biuro tętniło jakąś niewytłumaczalną siłą oraz było niemal puste. Żadnych biurek, szafek, telefonów, tylko jedna ława, za nią krzesło, a za krzesłem stała postać. Była odziana w czarny płaszcz, a kaptur zasłaniał jej twarz. Nagle wszystkie światła zgasły.
- Pewnie zapytujesz kim jestem – spytała postać.
- Owszem – odparł Kapitan.
- Otóż jestem znaną osobą w twoim świecie. Może nie znasz mnie osobiście, ale na pewno niedawno mnie widziałeś.
W tym momencie światła znowu się zapaliły a postać energicznie odrzuciła kaptur. Kapitan Mirmił szybko rozpoznał tą twarz. To był prezydent RM.
- Ale, ale jak to ? Dlaczego mnie porywasz ? O co chodzi z tym ,,panem’’? – zdziwiony kapitan zaczął obrzucać pytaniami prezydenta swojej Republiki. – To dlatego twoim ulubionym kandydatem był Dorenow. Ten dwulicowy łajdak, ten szpieg.
- Och muszę ci pogratulować dedukcji mój Mirmile. Jesteś bardzo bystry. Szybko pojmiesz pewnie zatem dlaczego cię porywam i kim jestem. Ale dla pewności wytłumaczę ci tą pierwszą sprawę. Porywam cię bo liczę na dwie rzeczy. Jako że jestem prezydentem waszej rasy nad większym rejonem mam władzę na tyle że mogę sprawić że po twoim tajemniczym zniknięciu Dorenow, który zyskał wynik niższy tylko o 1 o twojego zostanie kapitanem. Co znaczy, że prawa ręka waszego Imperatora, będzie moją ręką. Ręką Imperatora Imperium Vedamer ! Słynnego Arcimesa !
- To już wiem z kim mam do czynienia – pomyślał Mirmił. – Wystarczy że się uwolnię i przedostanę się na naszą planetę, a zniweczę plany Arcimesa.
- Potem – kontynuował Arcimes. Wasze słabe nowo powstające imperium będzie wciąż przegrywać z Estianami (imperium z którym walczą obecnie Mirmiłowie) gdyż za pomocą Dorenowa będę dokonywać sabotażów. A nie wiecie że Estianowie też są pod moją władzą. Imperator Estainów to mój człowiek. Kiedy już przegracie Imperator Estianów zaproponuje mi połączenie się z zarządzanym przeze mnie imperium na moich warunkach. Wtedy będę miał mnóstwo planet i mnóstwo dóbr tylko dla mojego kochanego imperium Vedamer ! Wierz już wszystko, a więc żeby uniknąć wycieku informacji, jutro cię stracę na szubienicy. Lubię tradycyjne sposoby.
- Nie. Proszę nie! – wykrzyczał Mirmił.
-Ależ tak. CHŁOPCY !
Po tym krzyku tak samo jak po incydencie w restauracji. Do gabinetu szybko wparowali gwiezdni mundurowi i zabrali Mirmiła z powrotem do jego celi.
- I siedź tu spokojnie. Bez żadnych prób ucieczki. W tej celi jak widzisz staromodne laserowe kraty zastępuje plazmowa błona. Tylko spróbuj jej dotknąć a się oparzysz. – rzucił przestrogą odchodzący żołnierz.
- I co ja teraz pocznę – myślał Mirmił. Jutro mnie stracą, a całe nasze młodziutkie imperium niedługo zniknie z mapy galaktyki. Muszę się wydostać, ale tą próbę podejmę jutro. Kiedy będę szedł na stracenie. Na pewno coś wymyślę, przecież imperium Mirmił mnie potrzebuje, a ja noszę imię założyciela. Będę niepokonany jak on. Zobaczą jeszcze jaką mam siłę, a na razie obmyślę plan ucieczki.
Koniec części 3.
Rozdział 4
Ucieczka
Godz. 7.00 czasu galaktycznego. Sytuacja podobna do wczorajszej, lecz nieco inna. Do celi Kapitana wparowało 5 gwiezdnych żołdaków. Brutalnie go obudzili, poczym spętali sznurem i zaprowadzili na szubienicę.
- Moglibyście być trochę milsi – powiedział kapitan Mirmił – W końcu i tak niedługo zginę.
- Cicho bądź – rzucił tylko mundurowy.
W końcu wprowadzili Mirmiła do sporej sali. W sali było mnóstwo średniowiecznych narzędzi tortur, a na samym środku stała okazała szubienica. Wokół niej było mnóstwo krzeseł, miejsca na pewno starczyłoby dla tuzina osób.
- Witaj drogi Mirmile. – powiedział Arcimes. – Czy podoba ci się moja prywatna średniowieczna sala tortur? – Większości z tych maszyn już nie używam, gdyż po prostu są już tak przestarzałe że… . Ale ta szubienica wygląda prawie na nową nieprawdaż ?
- Pff, pozwolę sobie nie odpowiedzieć na dwa powyższe pytania. – uciął Kapitan
- Szkoda. Bo być może to były twoje ostatnie słowa. Chłopcy odwiążcie go, skrępujcie mu tylko ręce z tyłu i zakneblujcie. Ale trzymajcie ! Żeby wam nie uciekł.
Nasz kapitan nie mógł wyrwać się z umięśnionych rąk żołnierzy. Został odwiązany, lecz miał splecione sznurem ręce i zakneblowane usta, przez co dało się słyszeć tylko głuche stękanie. 3 żołnierzy stanęło na wszelki w wypadek przy Imperatorze, który miał zamiar spokojnie sobie siedząc oglądać śmierć naszego kapitana, a dwóch pozostałych odprowadzało kapitana na szubienicę. Jeden z nich już zawiązywał sznur na szyi Mirmiła, kiedy nasz kapitan trzymany przez drugiego, poczuł coś przy jego boku. To był pistolet blasterowy, który był tuż, tuż na wyciągnięcie ręki.
- Teraz albo nigdy pomyślał kapitan i wyrwał z impetem pistolet z kabury u boku żołnierza.
- Hej co jes… aaachhh – zdążył wydobyć z siebie jeden z mundurowych.
Kapitan zaczął się kręcić i strzelać dokoła, zabił wszystkich żołnierzy i dzięki znanej tylko sobie sztuczce, zdołał przestrzelić sznur na szyi i wypchnął językiem knebel z ust. Kiedy zauważył że nikt go nie trzyma rzucił się do ucieczki. Przebiegał przez wszystkie korytarze. Panicznie szukał wyjście. W trakcie ucieczki uwolnił sobie ręce więc pobiegł do celi i wziął swoje rzeczy, które tam zostawił. Chciał już wybiec z celi gdy zobaczył przed sobą Arcimesa.
- No, no, no próbujemy uciekać ,nieładnie. – powiedział prezydent, poczym strzelił do kapitana.
Mirmił zdołał uniknąć pocisku i przeprowadził kontratak. Wyprowadził z pistoletu dwa strzały oba celne, trafił w rękę Arcimesowi.
- Ty, ty… - próbował coś powiedzieć ranny Imperator.
- Adios Amigo - rzucił na pożegnanie dzielny Kapitan.
Kapitan pobiegł korytarzem w kierunku wyjścia ewakuacyjnego, które zauważył wcześniej.
- Łapać go! – dało się słyszeć krzyk Arcimesa.
Ale Mirmił już był daleko. Okazało się że nie był w budynku tylko w głębokich podziemiach, o czym świadczyły strasznie długie schody prowadzące w górę do wyjścia. Nasz kapitan po opuszczeniu podziemia jeszcze długo biegł przed siebie, kiedy usłyszał zbawczą dla niego wiadomość.
- To chodźcie zbierać się, w końcu lecimy z powrotem na Hetrę – wypowiedział jeden z ludzi wsiadających do latającego śmigacza.
W momencie kiedy usłyszał, że ktoś wymawia nazwę kochanej Planety Matki jego imperium, od razu przyspieszył.
- Hej. Wy poczekajcie. – wołał - Zabierzcie mnie ze sobą.
- O co pan taki wystraszony i brudny – spytał właściciel śmigacza.
- Jestem nowym kapitanem Imperium Mirmił’ów . Zostałem porwany. Proszę zabierzcie mnie do domu.
Właściciel pojazdu jeszcze długo wpatrywał się w Mirmiła
- Dobrze wsiadaj pan – odparł w końcu - Dowieziemy pana, w końcu stamtąd pochodzą ja i moja rodzina.
Kapitan Mirmił strasznie się cieszył że wraca do domu, był tak zmęczony że zasnął w śmigaczu. Nawet nie świadom, że zdarzenia, które miały miejsce w lochach zmienią dalsze losy jego rodzinnego Imperium
Koniec części 4
Rozdział 5
Historia
W czasie kiedy nasz bohater podróżuje na Hetrę, przybliżmy sobie jego historię. Mirmił jest synem Restrewa i Lubawy Kasztenan. Wychowywał się w dobrym domu, chodził do dobrej szkoły i miał dość dobre dzieciństwo. Dlaczego dość dobre a nie całkiem dobre ? Otóż, ojciec Mirmiła był podkapitanem Imperium Artesów (pomocnikiem kapitana) słynnego kapitana Ciapciarapciapa ( nie sądźmy go po nazwisku). Kapitan Imperium Artesów był bardzo młody jak na kapitana. Był Młodszy nawet od Mirmiła (Ciapciarapciap miał wtedy zaledwie 14, a Mirmił ma 20) i najmłodszym kapitanem w historii Galaktyki . Ojciec Mirmiła zginął w skutek błędu kapitana, który podczas X Wojny Międzyimperialnej w powrocie ze zwycięskiej bitwy lądując swoim kapitańskim statkiem zagapił się i wleciał prosto w wieżę kontroli lotów. On przeżył, ale Restrew niestety nie.
Za ten błąd kapitan, który dokonał wielu rzeczy niemożliwych, został zdegradowany, oraz wygnany z imperium. Mirmił miał wtedy 9 lat. Potem było już wszystko gładko. Mirmił w wieku 13 lat skończył szkołę podstawową im. Mirmiła założyciela, potem gimnazjum im. Zwycięstwa Listopadowego (zwycięstwo to było na planecie Matce Hetrze kiedy komuniści nie chcieli stworzyć osobnego państwa tylko przyłączyć się do Estianów. Oczywiście zostali pokonani a Estianowie z nienawiści zaatakowali ich imperium. ), potem poszedł na studia informatyczne, potem do szkoły biznesu, a na końcu zaocznie zaliczał budowę statków kosmicznych. W wieku 19 lat postanowił zostać komandosem od zadać specjalnych ( w których trzeba myśleć. A takich Komandosów którzy zastanawiają się nad wykonaniem rozkazu jest uwierzcie mi naprawdę mało). Dzięki sprytowi i inteligencji szybko dostał się na kwalifikacje kapitańskie, które ukończył jako jeden z lepszych, no a potem jak wiecie ukończył egzamin główny i pasowano go na Kapitana.
No, to koniec historii Mirmiła. Statek dolatuje na Hetrę, czas zakończyć rozkminianie przeszłości i wziąć się za teraźniejszość.
Koniec części 5
Rozdział 6
Powrót do domu.
Około 10.00 rano następnego dnia po ucieczce, statek który był 100 razy wolniejszy od tego, który porywał Kapitana doleciał na Hetrę, do stolicy Imperium Fetristamie. Kapitan podziękował kierowcy i pospieszył przekazać wiadomość o zdradzie prezydenta głównej części imperium. Miał nadzieję że Imperator mu uwierzy.
- Panie, Luke ! – Wrzasnął Mirmił wpadając do siedziby rady – Prezydent regionu to zdrajca. On naprawdę jest imperatorem Imperium Vedamer. Imperium które nas zaatakuje jeśli…
- Naprawdę? – przerwał mu przewodniczący. Pan prezydent twierdzi co innego, twierdzi że to ty włamałeś się do tajnej wojskowej bazy Imperium Vedamer, zabiłeś kilku z komandosów i zrobiłeś zamach na przebywającego tak Imperatora. Mamy dowody, kamery uwieczniły twoją zbrodnię.
- A więc musieliście zobaczyć twarz Imperatora, czyli prezydenta. – próbował się bronić Mirmił
- Owszem zobaczyliśmy, i to nie był nasz prezydent. – powiedział Luke, poczym pokazał zdjęcia zrobione kamerą. – Widzisz, to nie on.
- Ale to kłamstwo ! Pic na wodę, fotomontaż ! Ja nikogo nie atakowałem, ja się broniłem oni mnie porwali !.
- Nie mam już do ciebie sił. Chodźmy do sali projekcyjnej, pokarzemy ci film z kamery i posłuchamy wypowiedzi świadków.
- My ? Jacy my ? Przecież pan jest tu sam.
- Prezydent z imperatorem Trestem już czeka na ciebie.
Po tych słowach Mirmił z przewodniczącym rady (takim naszym Marszałkiem Sejmu) udali się do audytorium. W hali tak jak powiedział Luke czekał na niego prezydent RM, Trest (oficjalny Imperator imperium Vedamer, przynajmniej tak podają media i samo imperium, a my przecież wiemy że jest inaczej.), oraz obstawa dwóch ważnych osobowości.
- Witaj, zdrajco. – powiedział prezydent.
- Kto tu jest zdrajcą. – burknął w odpowiedzi Kapitan.
Wszyscy usiedli, a Wyższosferos za pomocą pilota uruchomił projekcję. Oczywiście nie było na nim widać tego jak komandosi wprowadzali i wyprowadzali Mirmiła do celi, tylko moment kiedy zabija komandosów na korytarzu (co jest kłamstwem, bo przecież wszyscy wiemy że zabił ich w sali, w której miał być stracony), i kawałek taśmy z kamery innego budynku, która zarejestrowała że rzekomo Mirmił uciekając wszedł do SWOJEGO własnego statku i nim odleciał.
- To wszystko kłamstwa ! – krzyczał Mirmił. – Mam świadków, tych którzy mnie podwozili.
- Mówisz? – odparł prezydent – A zatem wieczorem spotkamy się w sądzie. A teraz idziesz do aresztu.
Po tych słowach połowa obstawy Imperatora Tresta i prezydenta RM oddzieliła się od nich i zaprowadziła naszego Kapitana do aresztu.
- Super . Moje własne imperium aresztowało mnie na swoją niekorzyść. – pomyślał Mirmił siedząc już w areszcie. – Na pewno proces skończy się niepomyślnie dla mnie i wsadzą mnie do więzienia na dożywocie, Dorenow zostanie kapitanem i żegnaj młode imperium. Idę spać, nie mam już żadnych argumentów, pozostaje czekać.
Kiedy o 18.00 wparowali żołdacy aby zabrać go na proces Mirmił już nie spał. Grzecznie poszedł z mundurowymi do sądu nie myśląc o ucieczce, przecież wtedy był by poszukiwany w całej galaktyce, a w końcu by go i tak złapali i mieli prawdziwy powód do wsadzenia go za kraty.
Nasz kapitan miał rację. Proces zakończył się dla niego niepomyślnie, dostał 75 lat ( Lepsze to niż dożywocie. Jak dożyje 95 lat, to go wypuszczą. Ale i tak życie pod zaborami to niemiła perspektywa) bez zawieszenia, został zdegradowany, i kapitanem został Dorenow. Na szczęście uniknął deportacji z imperium. O 21.00 już był w więzieniu, lecz nie na długo. O 21.45 przyszedł do niego Luke.
- Wychodź, ktoś wpłacił za ciebie kaucję. Ale nie ciesz się, jeszcze jeden taki wybryk a wsadzimy cię na zawsze bez możliwości wykupienia. – powiedział przewodniczący rady.
- Ale kto mnie wykupił? – spytał zdziwiony Mirmił.
- Nie wiem. Ten ktoś chciał zostać anonimowy, ale powiedział że będzie na ciebie czekał przed więzieniem.
Mirmił po uwolnieniu od razu pognał przed więzienie i zaczął szukać tajemniczej osoby.
- Mnie szukasz? – spytała postać która stała w bocznej ciemnej uliczce.
- A czy to ty mnie wykupiłeś ? – spytał Mirmił
- Tak to ja. – odparła postać.
- A kim jesteś?
W tedy postać wyszła z uliczki i dało się ją rozpoznać
- Nazywam się Farsen Ciapciarapciap, jestem byłym kapitanem imperium Atresów i jednocześnie wygnańcem. Popełniłem błąd wobec twojego ojca i muszę go naprawić. Wierzę w twoje słowa, sam kiedyś nakryłem prezydenta RM w imperium Vedamer, nieoficjalnie i bez obstawy zadającego się z generałami tamtejszych oddziałów, ale nikt nie chciał wierzyć wygańcowi. Teraz choć za mną do mojej kryjówki, chociaż jestem wygnańcem, ale kryjówkę mam niezłą, wyposażoną w najnowsze technologie. Pozwól, abym był twoim wspólnikiem.
Mirmił stał jak wryty, właśnie przed sobą miał najsłynniejszego byłego kapitana jednego z najpotężniejszych imperium w galaktyce.
- Chętnie – wydusił w końcu z siebie. – Ale pozwól że przed obmyślaniem planu zdrzemnę się i odpocznę przynajmniej przez dzień. Mam dosyć już tych różnych sensacji.
- Dobrze. – odpowiedział Farsen. W końcu ty tu rządzisz. Pozwolisz że ja w tym czasie będę się zajmował programowaniem mojego nowego chwytnika zaszyfrowanych fal radiowych.
Po czym udali się do kryjówki Farsena i jak powiedzieli tak zrobili. Mirmił odpoczywał, a właściciel kryjówki krzątał się po niej i dokonywał drobnych napraw oraz programował maszyny. Zostawmy na razie naszych bohaterów w spokoju i dajmy im zająć się swoimi rzeczami.
Koniec części 6
Rozdział 7
Odkrycie
15 Lipca 7010 rok. W stolicy Hetry ,,Fetristamie’’ Dorenow zostaje oficjalnie pasowany na kapitana i otrzymuje pamiątkowy dokument.
- To byłbym ja gdyby on nie był tak perfidnym zdrajcą - mruczał Mirmił oglądając audycję przed telewizorem – No trudno żegnaj imperium. Będę wiódł życie wędrowca tak jak Farsen. O właśnie ! Zobaczę co robi Farsen.
I wyszedł z salonu w poszukiwaniu Ciapciarapciapa. Znalazł go majstrującego przy jego Polietrowem – 127g z 6987.
- Co robisz ? – spytał Mirmił.
- Wprowadzam poprawki do twojego wozu. Na razie wmontowałem nowy silnik z mocą 40000 koni czyli tyle co mają w samochodach typu Krentlej- 5000 z tego roku. Wprowadziłem także parę generatorów dymu, katapultę, ukryte karabiny maszynowe no i teraz montuję generator niewidzialnego obłoku. – odpowiedział mu Farsen.
- Ale po co nam to wszystko ? – zapytał.
- Powiedzmy że odkryłem coś ważnego, a podczas dotarcia do tego możemy mieć drobne problemy.
- A co odkryłeś ?
- Chodź. Pokażę ci co wykryłem moim świeżo zaprogramowanym chwytnikiem zaszyfrowanych fal radiowych.
Poczym udali się do sali wynalazków. Wbrew pozorom kryjówka Farsena była całkiem duża. Był tam duży salon, kuchnia, toaleta, wielki podziemny garaż, dwie sypialnie i przede wszystkim sala wynalazków.
- Siadaj i słuchaj – powiedział Ciapciarapciap wkładając Mirmiłowi słuchawki na uszy.
- ,,Bzzyt’’ – rozpoczęło się. ,,Dorenow do Arcimesa. Dzisiaj w południe przyjmuję honory kapitańskie i składam przysięgę że będę wierny Imperium Mirmił . Wieczorem spotkanie z Imperatorem ich nędznego imperium. Przekazanie ściśle tajnych wiadomości dotyczących następnych misji i strategii ich wojsk . O 1.00 w nocy następnego dnia nasze spotkanie’’.
Tu urwała się audycja.
- ,,Bzzyt. Tu Arcimes zrozumiałem. O 1.00 będę razem z moim nowym oddziałem komandosów. Bzzyt’’
- Nie możemy to tego dopuścić ! – krzyknął Mirmił.
- Dlatego ulepszam twój wóz. Choć pomożesz mi.
- A twój ?
- Swój już ulepszyłem, nie martw się.
Do północy Mirmił z Farsenem ulepszali poduszkowiec Mirmiła. O 0.30 przyszedł czas na akcję.
- Wyprowadź swój poduszkowiec na zewnątrz. Ja zaraz wylecę swoim.
Tuż po tym kiedy nasz Kapitan opuścił garaż dało się słyszeć głośny huk z silników i z garażu tuż za Mirmiłem wyleciał najnowszy poduszkowiec po przeróbkach Speedez – 20000 z 70000 końmi mechanicznymi.
- Lećmy. – krzyknął Farsen.
- Ale skąd zarobiłeś na taki wóz? – spytał jeszcze Mirmił.
- Dorabiałem sobie jako komandos w partyzantce Imperium Gladors. A teraz rozmawiajmy już tylko przez krótkofalówki. – odkrzyknął Ciapciarapciap i odlecieli.
Lecieli dokładnie 30 min. A więc o 1.00 byli już na miejscu. Postanowili że nie wysiądą ze statków tylko za pomocą specjalnego haku złapią Dorenowa i dostarczą do Luka zanim przekaże Imperatorowi informację. Oczywiście aby potwierdzić swoją wersję wydarzeń wzięli ze sobą nagrany przekaz radiowy
- ,,Bzzyt. Widzę ich’’. – powiedział przez radio Mirmił do Farsena.
- ,, Ja też. Przygotuj hak w swoim wozie, ja przygotuję też w swoim. Musimy go złapać za pierwszym podejściem’’.
Dorenow właśnie mówił coś do Imperatora, i chciał mu dać jakieś dokumenty, kiedy w tym momencie rozległ się głośny pisk. To Kapitan Mirmił obniżył lot i próbował złapać Dorenowa, lecz bezskutecznie.
- Co do cholery? – powiedział zdziwiony Dorenow, schylając się.
- ,,Bzzyt. Nie udało się’’ – powiedział do Farsena przez radio Mirmił - ,,Ty próbuj’’
I rozległ się kolejny pisk. Tym razem udało się. Ciapciarapciap złapał Dorenowa hakiem i wciągnął go do swojego statku.
- Głupcy ! – krzyczał Imperator. – Nie znacie siły mojego umysłu ! – Po tym okrzyku wykonał jakiś gest i śmigacz – poduszkowiec Farsena runął na ziemię. – To tylko demonstracja mojej siły ! Oddajcie mi Dorenowa.
- Chyba śnisz. – powiedział tylko do siebie Mirmił, obniżył lot i swoim hakiem złapał Ciapciarapciapa trzymającego silnie związanego Dorenowa, który właśnie wygrzebał się z wraku..
- Myślisz że to mnie powstrzyma ! – dalej krzyczał Arcimes. – Ciebie też zniszczę !
Ale Mirmił był już daleko. Siła parapsychiczna Imperatora imperium Vedamer nie sięgała tak daleko.
- Mocny jest. – powiedział Farsen wchodząc do kabiny pilota i siadając na krześle obok. – Zdolności parapsychiczne to jedna z rzeczy do dzisiaj obca naukowcą.
- No. Jestem ciekawy skąd wziął takie umiejętności. Ale o tym porozmawiamy później. Co z Dorenowem?
- Związany. Gdzie teraz lecimy?
- A jak myślisz. Do domu Wyższosferosa, wiem że nikt nie lubi pracować po godzinach, a szczególnie o 1.00 w nocy ale cóż. A jak tam twoje zdrowie? Nic ci się nie stało ?
- Mi na szczęście nic nie jest. Ale Dorenow został przygnieciony przez silnik, i jest w silnym szoku.
- Tym lepiej: nie będzie stawiał oporu. – powiedział Mirmił i właśnie wylądowali na platformie lądowniczej małego wieżowca który liczył niecałe 10.000 pięter. - To tu. 5.476 piętro mieszkanie nr 20.674.
Puk, puk. Rozległo się po pokoju Luka.
- Proszę wejść ! – powiedział.
- Dzień… Dobry wieczór. A pan jeszcze nie śpi ? – spytał wścibsko Mirmił.
- Jeszcze nie, ale właśnie miałem zamiar się położyć. Co was sprowadza.
- To. – powiedział Farsen nakładając Luke’owi słuchawki na uszy.
- Toż to sprawa wagi państwowej ! – krzyknął Luke po skończonej audycji. - Mam nadzieję że macie także dokumenty, które dostał dzi… wczoraj od Imperatora. ?
- Oczywiście. – powiedział Mirmił. – Mamy także samego zdrajcę.
- Pysznie. To chodźcie, lecimy do pałacu prezydenckiego. Musimy to pokazać prezydentowi, a potem Imperatorowi, który na szczęście nie odleciał jeszcze z naszej planety.
- A nie możemy w odwrotnej kolejności. – zapytał Farsen. – Według nas prezydent też jest zdrajcą.
- Niech wam będzie. To chodźcie. Lećmy.
I polecieli. Luke zabrał się razem z Mirmiłem i Farsenem, gdyż twierdził że to będzie nietakt jeśli wsiądzie do innego pojazdu i nim przyleci. Zgodnie z obietnicą Luke’a na początku polecieli do Imperatora, który stanowczo ich poparł.
- To karygodne. – powiedział Imperator Mirmiłów. - Natychmiast wsadzić tego zdrajcę do więzienia.
- Czy jest pan tego pewien? – spytał Arcimes wchodzący do pokoju.
- On też jest zdrajcą ! – krzyknęli razem Farsen i Mirmił.
- Dobrze zgodzę się jestem zdrajcą. – przyznał się Arcimes. – I tak mój plan nie wypalił, ale i tak wolę być zdrajcą niż trupem. – powiedział wyciągając pistolet blasterowy.
Imperator oddał strzał do Imperatora, a potem do Luke’a. Obaj zdążyli uniknąć strzałów, skryć się za czymś i wyciągnąć pistolet.
- CHOLERA ! – wykrzyczał Imperator Imperium Vedamer i uciekając zdążył tylko przy użyciu zdolności parapsychicznych rzucić pobliskim krzesłem w Mirmiła, który i tak zdążył uchylić się przed ciosem.
- Nie gońmy go i tak ucieka już do Detris (planeta matka Imperium Vedamer ). – powiedział Imperator Mirmiłów. – Jutro ogłosimy go wygnańcem i przywrócimy tobie Mirmile prawa kapitańskie. A tak po za tym. Masz piękne imię, tak jak nasz ojciec założyciel.
Mirmił słysząc te słowa uśmiechnął się tylko.
- No to my już wracamy do domu . – powiedział Farsen.
- Do tej zabitej dechami kryjówki ? – spytał Imperator.
Farsen pobladł.
- Skąd wiesz o naszej kryjówce.
- Ha, ha. Już dawno wykryliśmy ją radarami. Masz niezabezpieczony sprzęt szpiegowski – odparł śmiejąc się Imperator. - Ale przecież nie wyeksmitowalibyśmy byłego najlepszego kapitana galaktyki. Ale jak wrócicie do ,,domu’’ to możecie już się zbierać. Juro oddam wam do użytku laboratorium na obrzeżach miasta. Nie martwcie się. Jest tam także duży dom dla was. Nawet większy od mojego mieszkania, a uwierzcie mi jest naprawdę wielkie.
Tutaj obydwaj kapitanowie popatrzyli się na siebie potem na Imperatora, potem znowu na siebie a w końcu odparli.
- Dziękujemy.
- Nie ma za co dziękować. A teraz zbierajmy się. Też muszę trochę pospać.
Po tych słowach wszyscy wyszli z urzędu, pożegnali się i zmęczeni wrócili do swoich domów. Był już ranek kiedy zmęczeni kapitanowie położyli się spać.
Koniec części 7.
Rodział 8
16 lipca 7010
16 lipca 7010 roku. Będzie to data pamiętna dla wszystkich pokolenie różnych galaktycznych imperiów, dzień w którym zdarzyło się więcej niż w ostatnich 20 latach. O godzinie 10.00 Dorenow i Arcimesem byli już na planecie Matce Imperium Vedamer – Yypol’u. Dokładnie o godzinie 16.00 czasu galaktycznego ogłoszono prezydenta oraz Dorenowa zdrajcami, a ich stanowiska objęli: Luke Wyższosferos - prezydenta i niewyspany Mirmił Kasztelan - kapitana. Godzinę wcześniej Estianowie podbili jedną z planet naszego Imperium, a godzinę po ogłoszeniu Arcimes ogłosił się oficjalnym Imperatorem Imperium Vedamer, połączył się z Estianami i wypowiedział wojnę Imperium Mirmił-ów. Rodzinne imperium Kapitana Mirmiła liczyło niewiele planet, a mianowicie 17. Imperium Vedamer połączone z Estianami liczyło teraz ponad 200 planet, a więc przewaga planetarna ogromna. O godzinie 17.00 Mirmiłowie przegrywając na froncie stracili 3 planety, oraz jedną super stację między galaktyczną. Vedamerowie uważając się za najlepszych postanowili szybko zaatakować matczyną planetę Mirmiłów – Hetrę uprzejmie powiadamiając ich że atak nastąpi o 18.00. Kapitan Mirmił wraz z Farsenem, świeżo po przeprowadzce zostali wezwani do biura Imperatora.
- Witam was. Wiecie już że Vedamerowie zaatakują o 18.00.
- To wie każdy Hetrzan.1 – odparł Mirmił
- Ale nie każdy wie że zaatakują rajdem lotniczym centrum Fetristamiu, a resztę miast zbombardują. Pierwszym priorytetem jest ewakuacja ludzi z środka akcji lecz to jest proste. Drugim jest obrona. Na bombardowanie jesteśmy przygotowani. Mamy mnóstwo zamaskowanych dział laserowych we wnętrzu ziemi, na orbicie stację antymyśliwcową, oraz mnóstwo wyszkolonych żołnierzy, ale atak na Fetristam nie tylko będzie bardziej zmasowany niż inne lecz też niebezpieczniejszy, bo będzie prowadził go Dorenow. Jeden z najlepszych pilotów w galaktyce. – wyjaśnił Wernos imperator Mirmiłów.
- Phi. Mogę poprowadzić jeden z oddziałów i okaże się kto jest lepszym pilotem. – odparł lekceważąco Farsen. – W latach młodości byłem w tym najlepszy.
- Ok. Więc Farsen poprowadzisz oddział ,,niebiesko-bordowych’’ czyli najliczniejszy oddział wyposażony w najlepszych pilotów w najlepszych maszynach. A ty Mirmile będziesz prowadził ostrzał z dołu z dział antylotniczych wraz z brygadą przeciwlotniczą.
- Tak jest ! – odpowiedzieli kapitanowie i pobiegli przyszykować się do bitwy.
O godzinie 17.45 wszyscy już byli gotowi. Kapitan Mirmił ukryty w rozległym bunkrze przeciwlotniczym łączącym centrum miasta z przedmieściami, a Farsen z oddziałem liczącym 100 pilotów na lotnisku, łączyła ich tylko krótkofalówka.
- ,,Bzzyt. Tu Mirmił do Farsena. Czy mnie słyszysz? Odbiór.’’ – rozległo się w krótkofalówce Farsena
- ,,Słyszę głośno i wyraźnie. Bez odbioru’’ – odpowiedział Farsen na wezwanie.
Wszyscy oczekiwali z niecierpliwością na atak.
- ,,Bzzyt’’ – rozległo się w obu krótkofalówkach. ,,Tu Wernos. Zwycięstwo we wszystkich prowincjach. Ostatni atak odbędzie się tu w Fetristamie. Flota już nadchodzi. Przygotować się. Baza antymyśliwcowa zablokowana. Ps Kapitanie Ciapciarapciap proszę już wylecieć. Dodatkowe oddziały będą dolatywać z sąsiednich lotnisk. Bez odbioru’’.
Po tym komunikacie wszyscy się bardzo spięli. Farsen wydał rozkaz do odlotu i już w ciągu 10 minut byli nad centrum miasta. Wybiła 18.00 punktualnie flota Dorenowa pojawiła się nad centrum.
- ,,Przyszykujcie się na porażkę’’ – dosłyszeli przez krótkofalówki obaj kapitanowie.
Zaczęło się starcie które zapiszę się złotymi zgłoskami na kartach historii.
- Ognia ! – wykrzyczał Mirmił do stojących obok kanonierów. – Rozwalmy te puszki !
Po tym okrzyku kanonierzy oddali strzały i dziesięć statków wroga runęło na ziemię.
- Dobrze ! Tylko tak dalej chłopcy ! Strzelać bez rozkazu.
Pod czas gdy Mirmił dowodził akcją na dole Farsen wcale nie próżnował i równie dobrze prowadził walkę w powietrzu.
- ,,Bzzyt. Dowódca niebiesko-bordowych do oddziału. Musimy zmienić taktykę bo inaczej nas rozniosą. Każdy niech sobie znajdzie jakiś statek i ustawi go jako priorytet do zestrzelania. Strzelanie do wszystkich statków po kolei jest bezsensowne. Uprzedzam, ja biorę Dorenowa. Rozdzielić się.’’
W centrum miasta słychać było tylko piski i strzały, myśliwce padały jeden po drugim. Ta walka miała wielkie znaczenie. Po mimo porażki w pozostałych miastach, jeśli Vedamerowie przejmą Fetristan przejmą całą planetę, a co za tym idzie całe imperium. Do wrogiej floty doleciały transportowce z żołnierzami piechoty, oraz bombowce i nowa dostawa myśliwców.
- Tego nie zapowiedzieli, ale chyba myślą że jesteśmy frajerami i przygotowaliśmy się tylko na atak lotniczy. – myślał Mirmił. – Brygada dziesiąta i jedenasta biegnijcie na front dwójka i siódemka osłaniajcie bazę, kanonierzy strzelajcie dalej ja idę z dziesiątką na front! – wykrzyczał już głośno Mirmił, i dołączył do oddziału dziesiątego.
- ,,Dobrze wam idzie chłopcy! Kolejna zmiana taktyki, priorytet bombowce nie możemy pozwolić żeby zniszczyły bazę przeciw lotniczą bez niej przegramy!’’ – wydał rozkaz Farsen swoim podopiecznym. - ,, I tak już prowadzimy.’’
Bitwa trwała dalej siły były na początku wyrównane, Mirmił ze swoją brygadą pokonywał piechotę, a Farsen triumfował w powietrzu. Lecz jednak na nic się to nie zdawało, bo agresorzy ciągle wspierali swoich nowymi dostawami statków z pobliskich planet, oraz z wielkich krążowników stacjonujących na orbicie, a żołnierze obrońców brali się tylko z jednej planety, gdyż wrogowie zablokowali przedostanie się posiłków obrońców przez orbitę.
- ,,Przegramy.’’ – powiedział przez krótkofalówkę Mirmił do Ciapciarapciapa. – Mamy mało żołnierzy, a Vedamerowie ciągle przysyłają posiłki.
- ,,Nie pękaj.’’ – odpowiedział Farsen. - ,,Wiem jak można wygrać. Musimy tylko zdetonować bazę antymyśliwcową. Wtedy wszystkie krążowniki zostaną zniszczone, my zniszczymy te które są tutaj, a statki z innych planet będą miały za mało czasu na dolecenie, a my w tedy przejmiemy z powrotem orbitę.’’
- ,,Czy to konieczne?’’
- ,,Tak, to jedyne wyjście. Właśnie dzwonię do Wernosa o pozwolenie na detonację.’’ - ,,Bzzyt. Wernos? Tu Farsen’’ – zmienił rozmówcę dowódca niebiesko-bordowch. ,,Prosimy o zdetonowanie bazy antymyśliwcowej. To jedyny sposób na ratunek.’’
- ,,Nie! To zbyt ryzykownie’’ – odpowiedział Wernos
- ,,Lecz to jedyny sposób na zwycięstwo.’’ – odparował. ,,Proszę.’’
- ,,Ech, no dobrze. A więc żegnaj bazo.’’ – w tym momencie Imperator odłączył się i dało się słyszeć przeraźliwy huk. Piloci ledwo zapanowali nad swoimi maszynami, a na ziemię zaczęły spadać wielkie kawały rozbitej bazy i zniszczonych krążowników.
- ,,Odwrót!’’ – krzyknął Ciapciarapciap do swoich podopiecznych. - ,,Zaufajcie mi. Niedługo tu i tak wrócimy.’’ - i flota Farsena odleciała zanim została trafiona przez którykolwiek z odłamków. Natomiast oddziały przeciwnika w chaosie zaczęły latać na prawo i lewo będąc niszczone przez odłamki, lub przez strzały z dział przeciwlotniczych. Kapitan Mirmił ze swoją brygadą zdążył schować się w bunkrze, a więc i mu nic się nie stało. Odłamki wykończyły oddziały wroga. Bitwa została wygrana przez Hetrzan !
- ,,Yea!’’ – krzyknął Kapitan Ciapciarapciap do krótkofalówki
- ,,Bzzyt. Został jeszcze jeden statek. To pewnie Dorenow.’’ – odpowiedział Kasztelan
- ,, Wykończę go. Bez odbioru.’’ – zawiadomił Farsen i ruszył w pościg za Dorenowem.
- ,,Bzzyt. Myślisz że mnie dościgniesz? To się grubo mylisz.’’ – powiedział przez krótkofalówkę Dorenow do Ciapciarapciapa.
- ,,Myślę.’’ – i w tedy Farsen wykonał piękną ewolucję nad statkiem wroga i strącił go rakietą typu ME-4000.
- Co, co się stało? – majaczył Dorenow który wygrzebał się z wraku swojego statku.
Po skończonej bitwie Farsen wylądował przy wraku Dorenowa i pojmał go. Mirmił dał rozkaz swoim żołnierzom do wycofania.
- Bitwa skończona! Wygraliśmy! – huczał radośnie.
Oddział Farsena również wracał do hangarów. Obaj zwycięzcy dowódcy mieli się spotkać w biurze Imperatora. O godzinie 23.00 obaj kapitanowie byli już w biurze.
- Piątka Mirmile. Pokazaliśmy im gdzie raki zimują.
- Racja Farsenie. Teraz my będziemy musieli zaatakować Vedamerów. Nie możemy się tylko bronić. – i w tym momencie weszli do biura Imperatora.
- Gratuluję zwycięstwa, a tobie Farsenie pomysłu na zwycięstwo. Mam nadzieję że nie jesteście zmęczeni bo musicie lecieć na stację interkosmiczną i stamtąd zaatakujemy jedną z planet wrogów. Musicie wylecieć szybko. Okręt orbitalny czeka już na lotnisku więc nie ma czasu do stracenia, ruszajcie już. Mogę wam tylko życzyć szczęśliwej podróży. Żegnajcie.
- Dobrze Imperatorze. Do widzienia – odparli kapitanowie i ruszyli na lotnisko. O 1.00 następnego dnia byli już na orbicie.
- Wi-tam, wi-tam. – przywitał ich robot orbitalny TU-899. – Pro – szę za-mną do ka – bi – ny mu – si – cię od – po – cząć przed ju – trem.
- No nareszcie jakiś rozsądny pomysł. – rzucił Farsen i ruszył za robotem do swojej kabiny. Ich kabina była luksusowa. Wszystko co mógłby sobie wymarzyć gwiezdny podróżnik.
- Tu was zo – sta – wiam. Do – bra – noc.
- Dobranoc. – odparli kapitanowie i położyli się spać.
Koniec części 8
Rozdział 9
Atak z zaskoczenia
17 lipca 7010
O 9.30 naszych bohaterów zbudził ogromny huk i wyjący alarm. Szybko wstali i rozejrzeli się dookoła. Nie zauważyli jednak niczego niepokojącego. Wtedy Farsen wyjrzał przez okno i zobaczył wielki krążownik który ostrzeliwał bazę kosmiczną rakietami. Nagle do ich pokoju wbiegł jakiś stwór prawdopodobnie z rasy Terincasus (są to stworzenia żyjące na Hetrze, nie będące jednak tak inteligentne jak gatunek dominujący (Mirmiłowie). Braki w inteligencji nadrabiały olbrzymią walecznością. Armia Federacyjna IM szkoli je do misji specjalnych)
- Szybko, przebierajcie się i usiądźcie za sterami myśliwców! Musimy ostrzeliwać krążownik, bo inaczej przejedzie przez naszą barierę i dostanie się na Hetrę! – oznajmił z podnieceniem przybyły żołnierz (o tym, że należał do oddziałów misji specjalnej, można było poznać po jego odzieniu).
Mirmił z kolegą szybko ubrali się w mundury i wbiegli do hangaru, po czym wskoczyli do powierzonych im przez armię myśliwców.
- Ostrzeliwujmy silniki – powiedział Farsen do Kapitana przez radio.- Jeśli wysiądą, ta puszka złomu spadnie w dół i prawdopodobnie rozbije się o jakąś asteroidę. .Odbiór.
- Jasne. Bez odbioru.
Kiedy herosi byli już w powietrzu okazało się że nie byli sami. Wokół roiło się od innych myśliwców: sprzymierzeńców a także i wrogów.
- Nie będziemy mieli łatwego zadania. – nadał Mirmił.. – Musimy się najpierw przedrzeć przez mur wroga zanim dotrzemy do silników krążownika.
- Eee tam, pikuś.- odpowiedział przyjaciel Mirmiła, wykonał kilka trików i już był obok krążownika.-Uwielbiam to. Spróbuj i ty.
Mirmił z fascynacją obserwował poczynania Farsena, a kiedy usłyszał wiadomość, że ma zrobić to samo co Farsen, z wielką dumą wykonał dwa obroty i… wpadł przestraszony na skrzydło krążownika.
- Początek niezły, ale końcóweczkę spaliłeś. Chyba zapomniałeś o hamulcach –odpowiedział krytycznie ze śmiechem Ciapciarapciap.
- Ha ha bardzo śmieszne. – odpowiedział z ironią Kapitan Kasztelan. Lepiej zajmijmy się ostrzałem silników.
Po słusznej uwadze Mirmiła bohaterowie wzięli się za atak krążownika. Łatwo unieruchomili statek niszcząc jeden silnik, ale ze zniszczeniem drugiego mieli nie lada problem, gdyż detonacja sprawiła, że załoga okrętu kosmicznego wszczęła alarm i dowódca nakazał kilkunastu myśliwcom chronić ostatni z motorów. Herosi musieli się wycofać, lecz po chwili wrócili z kilkoma sojusznikami by rozpocząć bitwę o ostatni silnik. Zaczęli taktycznie, sojusznicy atakowali bokami, Mirmił od frontu, a Farsen wykonując rozmaite triki powietrzne ostrzeliwał silnik. Walka trwała dość długo, lecz zakończyła się zwycięstwem defensorów stacji. Ku powszechnemu zdziwieniu statek nie zaczął spadać, lecz tylko leciutko schodzić w dół.
- No super, na nic to się nie zdało. Zanim spadnie to cała załoga zdąży się ewakuować razem ze sprzętem albo zmuszą okręt do powolnego lądowania na Hetrze. Rozwalmy im mostek. – rzekł ze zdenerwowaniem pan Kasztelan i ruszył prosto w stronę mostu kapitańskiego krążownika.
- Zaczekaj na mnie !. – zawołał Ciapciarapciap.
Zniszczenie mostka nie trwało zbyt długo. Sfrustrowany Mirmił był zdolny do rzeczy teoretycznie niemożliwych. Przedzierał się przez mury myśliwców i zadawał perfekcyjne strzały w sterownię. Kiedy Kapitan IM zlikwidował mostek, statek kosmiczny, tak jak przewidywał, zaczął dość szybko spadać w dół. Po krótkiej obserwacji krążownika można było dostrzec jak z potężnym impetem wpada na asteroidę i wybucha. Zniszczenie pozostałych myśliwców było formalnością. Po skończonej walce bohaterowie oraz ich sprzymierzeńcy wrócili na bazę. Albo raczej na coś co po niej zostało. Kiedy wyszli z myśliwców rozbrzmiały gromkie brawa i głośnie okrzyki:
- Wiwat !
- Niech żyją 100 lat a nawet dłużej !
Zaczerwienieni herosi szybko przeszli przez tłum wiwatujących i podeszli do obecnego już na stacji Luke’a Wyższosferosa.
-Doskonała robota Kapitanowie (oficjalnie Farsen Ciapciarapciap nie jest kapitaniem ale mniejsza o to) udajcie się teraz z powrotem na naszą planetę, gdyż ta stacja już jest w beznadziejnym stanie. Na straży oczywiście zostanie kilku żołnierzy, aby odeprzeć ewentualny atak Vedamerów lub Estianów. Lecz wy musicie wrócić na Hetrę, tam zaplanujemy wspólnie atak na wroga. Musimy być szybsi niż nasi przeciwnicy. O wiele szybsi.
Kiedy cała trójka znalazła się w głównym budynku urzędowym IM, czekał tam na ich Imperator;.
- Witam wasz wszystkich – powiedział. – Usiądźcie wygodnie i zacznijmy nasze dzisiejsze rozważania.
Po tych słowach wszyscy zgodnie usiedli na fotelach i rozpoczęli dyskusję.
- Myślę, że na dobry początek trzeba odbić SSK (Super Stację Kosmiczną), i stamtąd rozpocząć dalsze działania. – rzekł Mirmił. – Ta stacja jest dobrze wyposażona. Po jej odzyskaniu możemy zając się odbijaniem naszych planet lub atakiem na którąś z własności wroga.
- Ciekawa propozycja, - wymówił Farsen.
- Zaiste. – przytaknął Imperator. – To co, kto jest za planem pana Kasztelana?
- Jestem za!
- I ja!
- Plan ma moje poparcie.
Wymówili kolejno Ciapciarapcap, Luke i Imperator.
- A więc jak? Dziś w o północy atak służb specjalnych na SSK. Pan Kasztelan będzie prowadził jedną grupą, a Farsen drugą. Ekipa Mirmiła ma za zadanie patrolować teren dookoła stacji i niszczyć wszystkich przeciwników. A Team pana Ciapciarapciapa wejść do środka stacji i wybić wszystkich ludzi w środku. Jeśli wszyscy wrogowie zostaną wybici możecie przejąć kontrolę nad stacją i nadać komunikat do nas, wtedy przylecą ludzie zwerbowani do obsługi SSK. Myślałem, że ta rozmowa będzie długa i nie starczy czasu na rozplanowanie, ale widzę że panowie kapitanowie to towarzystwo inteligentne, w związku z czym możecie zagospodarować czas pozostały do akcji w sposób wolny, ale pamiętajcie że o wpół do 24.00 musicie być już na lotnisku im. Lotniska..
- Jasne imperatorze! – odpowiedzieli chórem zebrani.
- Luke. Ty tu zostań musimy ustalić jak rozdzielimy pilotów. – nakazał Imperator
- Ok..- odpowiedział Luke
- Do widzenia. – powiedzieli kapitanowie, wyszli i udali się do swojego domu..
- Najlepiej będzie jeśli położymy się spać – rzekł Farsen. – Musimy być wypoczęci na następną bitwę.
- Masz rację. – powiedział jego towarzysz..
Kiedy znaleźli się już w wielkim domu na obrzeżach miasta, nastawili tylko budzik, a potem zmęczeni, w ubraniach padli na swoje łóżka i od razu zasnęli.
Koniec części 9
Rozdzał 10
Zmiana planów
17 lipca 7010
Drrryń, drrryń czasomierz zaczął wrzeszczeć o 23.00. Nasi kapitanowie niewyspani, z podkrążonymi oczami zerwali się z łóżek i zaczęli się zastanawiać po co nastawili budzik. Po 2 minutach doszli do siebie i zaczęli się przygotowywać do wyjścia.. Punktualnie o 23.30 już byli na swoich stanowiskach. Natomiast Luke spóźnił się o całe 10 minut. A Imperator nie przyszedł.
- Słuchajcie. – mówił z podnieceniem Luke. W urzędzie był zamach. Przeżyliśmy, ale Imperator jest w bardzo ciężkim stanie, a ja ledwo tu doszedłem (rzeczywiście Luke był bardzo podrapany, kulał, a zza ucha leciała mu krew). Imperator przed zabraniem go do szpitala wydał rozkaz, mówiący że drużyna Farsena ma wykonywać stary plan, a Mirmiła ma znaleźć i wybić zamachowców, oraz deportować nielegalnie mieszkających tu Veda-mer-ó-w. – zdążył wypowiedzieć Luke poczym zemdlał.
Bohaterowie popatrzyli na siebie, a z zamyślenia wybił ich alarm wzniesiony przez jednego z pilotów. Drużyny zaczęły wypełniać swoje zadania.
- Dobra wy lećcie. A my zostaniemy na razie tu na planecie. Myślę że trzeba będzie wzmocnić straż na orbicie - powiedział Mirmił
- Jasne. – odrzekł Farsen i rzucił Mirmilowi krótkofalówkę. – Będziemy w kontakcie. – dodał, poczym wskoczył do myśliwca i odleciał, a cała jego załogo powtórzyła to samo. Po pożegnaniu Mirmił razem z kilkoma kolegami z drużyny zanieśli Luke’a do samochodu którym przyjechali Kapitanowie.
- Słuchajcie. – zaczął Mirmił. Ja pojadę teraz odwieźć prezydenta do szpitala, a wy pojedźcie już na miejsce zamachu i czekajcie tam na mnie. Ja zaraz do was dojdę. Acha. – dodał jeszcze w drzwiach samochodu. – Szukajcie jakichś śladów, które mogłyby powiedzieć nam coś o zamachowcach . – rzekł i pojechał.
Gdy był już przed szpitalem pożyczył nosze od recepcjonisty i razem wnieśli Wyższosferosa na ostry dyżur.. Lekarz powiedział, że Luke zemdlał z wycieńczenia, ale nic mu nie będzie gdyż ma tylko lekko zwichniętą nogę, a rana nie jest głęboka. Mirmił odetchnął z ulgą i zapytał od razu w której sali leży Imperator. Pracownik szpitala powiedział mu że w sali nr 43 i nasz kapitan usłyszawszy to, od razu tam pobiegł. Okazało się że władca był w jeszcze lepszej formie niż prezydent i gdy Mirmił wchodził do pomieszczenia on już siedział na swoim łóżku.
- Witaj. Czy Luke dotarł z wiadomością, jeśli nie to czy może wiesz chociaż czy żyje?
- Dotarł i ma się dobrze – oświadczył Kapitan IM.
- Uff to dobrze odetchnął Imperator. – Nie wiem kto mógł być zamachowcem. Obstawiałem jakąś grupę nielegalnie mieszkających tu Vedamerów. Ale przypomniałem sobie, że wszystkich, nawet mieszkających tu legalnie, deportowaliśmy wraz z Dorenowem, krótko po tym jak dowiedzieliśmy się że Arcimes jest zdrajcą.
- No właśnie, Dorenow! – krzyknął Mirmił. – Złapaliśmy go i wsadziliśmy do więzienia po ataku wroga na Hetrę. Mógł z niego uciec i zaatakować urząd.
- Niemożliwe. – odparł rozmówca Kapitana. W końcu jest w jednoosobowej celi wojskowego więzienia w lesie oddalonym ok. 1000 km od Fetristamu. Już bliżej mu było do Sondzina.
Na dźwięk nazwy rodzinnego miasta prawej ręki Imperatora, naszego Kapitana zaczęły zalewać fale wspomnień. Szybko jednak otrząsną się z tego i uderzyła go nagle straszna myśl.
- No właśnie. Przecież mógł uciec, a potem pod fałszywym nazwiskiem w Sondzinie dokonywać zakupu lub po prostu kraść rzeczy potrzebne mu do zamachu.
- Eee, to niemożliwe nie może zmienić swojej twarzy. Policja by go złapała. A tak w ogóle to na pewno nie uciekł, bo więzienie jest dobrze zabezpieczone.
- Tak? Elektryka i technika to dla Dorenowa nie jest przeszkoda. A straż to jak dobrze słyszałem zmienia się co 2 tygodnie, załóżmy wczoraj kiedy nasze służby skupione były na walce pod bazą kosmiczną i nasza czujność na ziemi była uśpiona, mógł szybko obejść zabezpieczenia, pozabijać strażników i po cichu uciec. A my dowiedzielibyśmy się o tym za dwa tygodnie gdyby przyszła zmiana warty.
- No tak, ale…
- Nie ma żadnych ale. – urwał Imperatorowi Mirmił. – Za dużo już tu straciłem czasu. Muszę już iść. Do wiedzenia i zdrowia życzę.
- Do widzenia. – odparł Wernos ale Kapitan już był daleko.
Biegnąc przez szpitalny korytarz rzucił tylko okiem na otwartą salę w której przebywał Luke. Z nim też było wszystko w porządku, właśnie pił herbatę. Kapitan Kasztelan pośliznął się na schodach prowadzących do wyjścia i w efektowny sposób wypadł drzwiami wyjściowymi prosto na chodnik. Szybko wstał i znowu zaczął biec, ale tuż przy Polietrowie wyrżnął się o kamień i upadł na wóz.
- Cholera. Jak się ktoś śpieszy to się diabeł cieszy. – powiedział po czym wsiadł do swojego auta. – Dobrze że mam zamontowaną syrenę, dzięki niej mogę się szybko dostać pod urząd bez stresu że utknę w korku. – to rzekłszy uruchomił syrenę i pojechał.
Jak przewidział szybko dostał się pod urząd. Utrudnienia spowodowała mu tylko blokada policyjna przy samym urzędzie, lecz gdy pokazał funkcjonariuszom służbową legitymację, przeszedł ją bez problemu.
- I co znaleźliście coś? – spytał jednego z obecnych członków jego załogi .
- Tak. Strzępek materiału.- powiedział żołnierz po czym wręczył mu strzępek.
Kawałek tkaniny potwierdził jego obawy. Była to część więziennego drelichu który noszą wszyscy więźniowie tajnych kwater wojskowych. Miał on bardzo charakterystyczny ostro czerwony kolor. Mirmił miał mieszane uczucia. Z jednej strony cieszył się że szybko rozwiązali sprawę, a z drugiej martwił się że zamachu dokonał groźny Dorenow a nie garstka podnieconych perspektywą walki i pijanych Vedamerów.
- Może jednak jest to ktoś inny. – pomyślał Mirmił. – Dobra, zbierajmy się stąd. Musimy szybko sprawdzić czy Dorenow siedzi w tajnym więzieniu. – dodał w duchu.. – Hej ekipa zbieramy się. – powiedział już głośno. Chodźcie za mną wy wsiądziecie w wozy służbowe i pojedziecie za mną. Sprawdzimy czy Dorenow nadal siedzi w swoim więzieniu. Szybko ! - krzyknął jeszcze i pobiegł do swojego poduszkowca. Kiedy spostrzegł że wszyscy wsiedli już do swoich służbowych wozów włączył syrenę i ruszył w kierunku lotniska. Przypomniał sobie lot z Yypol’u na Hertę cywilnym poduszkowcem . To było strasznie powolne (a i tak pojazd był stworzony do lotów w powietrzu). Ogólnie poduszkowce są tylko szybkie na ziemi w powietrzu mają już o wiele słabsze wyciągi, a i tak 1000 kilometrów na lądzie trwało by wieczność a oni przecież musieli działać szybko.
Przy lotnisku wybiegł z wozu, oglądnął się tylko raz by sprawdzić czy biegną za nim jego towarzysze. Celem był wojskowy odrzutowiec, kiedy do niego dobiegł pokazał legitymację i rzucił tylko do pilnującego wojaka ,,Sprawa pilna’’. Następnie wskoczył do samolotu, siadł za stery, poczekał aż wsiądzie cała jego drużyna i ruszył w kierunku Sondzina.. Lecieli krótko. O 4.00 18 Lipca byli już na miejscu. Obawy Mirmiła potwierdziły się. Strażnicy zostali zabici, więzienie było puste, a cała okolica była spalona. Po dłuższych oględzinach miejsca zdarzenia wszystko było jasne. Dorenow uciekł więzienia. Wywołał sprytnie pożar za pomocą podręcznej zapalniczki. Podpalił swoją koszulkę, rzucił ją na środek sali i ukrył się w kącie, a kiedy sala wypełniła się dymem i strażnicy weszli do pomieszczenia, aby sprawdzić co się stało Dorenow wymknął się przez otwarte drzwi. Poczekał, aż strażnicy wyjdą z więziennego budynku i, nie chcąc aby donieśli o jego ucieczce, zabił ich, a zwłoki spalił.
- Spryciarz – pomyślał Mrimił.. – Hej ekipa! – powiedział już głośno. – Szukajcie czegoś co mogłoby pomóc nam w śledztwie.
Po dwóch godzinach intensywnego szukania Kapitan zwołał wszystkich członków załogi, którzy przedstawili znalezione podczas poszukiwań rzeczy. Okazało się że nie znaleziono nic co mogło bym im pomóc: kawałek spalonej koszuli zamachowca, zapalniczkę i kawałek kanapki, którą musiał spożywać jeden ze strażników.
- Ech, no trudno wracamy. – oświadczył główno dowodzący. – Jutro wyślemy ekipę żeby przeszukała Sondzie i Fetristam. – kapitan nagle poczuł coś zimnego i ostrego z tyłu szyi.
- Witam. – usłyszał syk. – Czyżbyś mnie szukał? – to był Dorenow. Po chwili w agresora skierowane były wszystkie lufy pistoletów towarzyszy Mirmiła.
- Dalej strzelajcie, a wasz kapitan zginie. – syknął Intuklik. – Żadnych gwałtownych ruchów albo utnę mu łeb – dodał i zaczął się wycofywać do ukrytego za drzewami skutera. – He, He teraz zabieram go do swojej kryjówki gdzie wyciągnę z niego wszystkie tajne informacje dotyczące Imperium Mir… - ofensor nie dokończył ponieważ przewrócił się o kamień. Mirmił szybko rozbroił go i zablokował go znanym sobie chwytem.
- Trzeba uważać na kroki. – powiedział ze śmiechem Kapitan IM
- Bahret – przeklął w języku Vedamerów Dorenow. Przez chwilę naprężał się dziwacznie, co przypominało Mirmiłowi ich walkę na Fetristamie kiedy schwytali Dorenowa, i kiedy Arcimes zestrzelił ich swoją ,,siłą umysłu’’. Na szczęście nic się nie stało.
Po powrocie do Fetristamu wsadzili Dorenowa do więzienia zastępczego, gdzie miał przebywać póki Wernos nie zdecyduje co z nim zrobią (Mirmił chciał dokonać szybkiej egzekucji, ale rychło wykluczył tą myśl), a potem udali się sprawdzić jak Imperator z Luke’iem się czują. Okazało się że nie było ich w szpitalu, przesiadywali w domu Imperatora. Kapitan odprowadził kompanię i szybko udał się do miejsca zamieszkania wodza.
- Cześć. – powiedział na powitanie Mirmił. Z ulgą spostrzegł, że wyżej postawieni od niego rodacy nie skarcili go za ten przejaw spoufalenia. – Widzę że wyzdrowieliście. Co tam u Farsena,
- U nas wszystko dobrze, a co do Farsena. No cóż powiem prosto z mostu. Prawdopodobnie nie żyje. – oświadczył z żalem Imperator
- Jak to! – zdenerwował się Mirmił.
- No tak to. Atak na bazę się nie udał zniszczyli nas jakąś swoją tajną bronią. Przede wszystkim, to do statku w ogóle nie dało się podlecieć. Myśleliśmy, że to zwykła tarcza magnetyczna lub siłowa, ale nie. To było coś silniejszego. Oddział Farsena próbował się przez to przebić, ale na próżno. Potem straciliśmy łączność i usłyszeliśmy ogromny huk. Obserwatorzy z bazy kosmicznej, która była w pobliżu SSK mówią, że zobaczyli wielki czerwony błysk i usłyszeli ogromny huk, a potem nic. Zobaczyli jeszcze jak jeden statek rozbija się o SSK i to tyle. – wyjaśnił mu Luke. Chcieliśmy się z tobą połączyć, ale nadajnik zostawiłeś w…
- Lecę tam. – przerwał Kapitan IM.
- Nie to zbyt niebezpieczne lecieć samemu! – Luke chciał go jeszcze zatrzymać, ale ich kolega już wyszedł z domu.
Mirmił bardzo szybko wybiegł z mieszkania Imperatora i wsiadł do zaparkowanego przed nim wozu. Odpalił syrenę i pojechał na lotnisko. Na początku chciał polecieć tam swoim Polietrowem, ale uznał że za wolno by tam jechał. Na lotnisku wojskowym zjawił się bardzo szybko.
- Witam, kapitanie – zasalutował żołnierz, ale Mirmił nie słyszał. Biegł do najbliższego myśliwca, wsiadł do niego i poleciał ku SSK. Przez całą drogę myślał o tym, że jego największy przyjaciel, którego znał tak krótko, mógł już nie żyć.
Koniec części 10.
PS. Na własnej skórze przekonałem się że na tym forum akapity nie działają. No trudno, pomińmy ten punkt.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez kacper5 dnia Śro 19:28, 22 Wrz 2010, w całości zmieniany 7 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
forumowicz
Administrator
Dołączył: 24 Wrz 2010
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzeszów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:28, 28 Wrz 2010 Temat postu: |
|
|
Częśc pierwsza ciekawa Nie długo doczytam resztę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Antydotum.
Posiadacz karty - +100wypowiedzi
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Gdzieś tam... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 19:34, 07 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
WoW Ciekawe i ze zwartą treścią
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kacper5
Administrator
Dołączył: 21 Wrz 2010
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:43, 07 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Dziękuję, dziękuję .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Antydotum.
Posiadacz karty - +100wypowiedzi
Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 144
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Gdzieś tam... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 21:22, 08 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Ale ja mam więcej tekstu fantasy Ale jak mnie ocenicie to jeszcze się zobaczy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
heniek zupa
Zwykły użytkownik
Dołączył: 03 Lis 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:31, 05 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
sory
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez heniek zupa dnia Nie 21:12, 06 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Krasnolud
Aktywny użytkownik
Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 20:53, 06 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
A komu i na co to było niby potrzebne ??? Zaśmiecasz forum albo to krótkimi wypowiedzeniami albo jakimiś takimi głupimi tekstami. Ja bym ci już dawno wstawił bana
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kacper5
Administrator
Dołączył: 21 Wrz 2010
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 21:10, 06 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Wk^%wilo mnie to, jeszcze jedno jeden taki tekst i ban.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Krasnolud
Aktywny użytkownik
Dołączył: 25 Wrz 2010
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:25, 07 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
kacper5 napisał: | Wk^%wilo mnie to |
admin także mógłby nie bluźnić publiczne, nawet z cenzurą brzmi niezręcznie, a co więcej coraz częściej tak mówisz.
Post został pochwalony 1 raz
Ostatnio zmieniony przez Krasnolud dnia Pon 19:29, 07 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kacper5
Administrator
Dołączył: 21 Wrz 2010
Posty: 183
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:46, 07 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
No wiem, przepraszam ale to było denerwujące.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
heniek zupa
Zwykły użytkownik
Dołączył: 03 Lis 2010
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:37, 07 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
sorki za to, znalazłem taką stronę i czekałem na krytyka, ale widać że ocena negatywna... jeszcze raz sory
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Risthar
Posiadacz karty - +50wypowiedzi
Dołączył: 26 Wrz 2010
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Wylot Nad Zadupiów Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:41, 08 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Heniek zupa ,domyślam się pewnie że preferujesz Anarchie,lecz nie rób z tego forum muru na którym wyrażasz swoje "Ja".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|